* z perspektywy Klaudii *
Rano wstałam i zeszłam do kuchni . Bolała mnie głowa . Wzięłam tabletkę i popiłam ją wodą cały czas myśląc o artykule który znalazłam w internecie . Niall miał rację co do jednego , teraz nie dadzą nam spokoju . Wiedziałam , że Horan nie wstzdyi si mnie , ale teraz . . . zero prywatności . Ale pewnie się niedługo znudzą i znajdą jakąś inną " ofiarę " . Westchnęłam . Zrobiłam sobie jajecznice , zjadłam ją , ubrałam się , umyłam zęby i usiadłam przez komputerem . Zalogowałam się na twittera i zrobiłam pierwszy błąd tego dnia . Napisałam , że jadę dzisiaj do Livii i , że nie mogę doczekac się 15 . Od tego momentu czas szybko mi zleciał . Wyłączyłam kompa i przesiadłam się przed telewizor . Pół godziny przed umówioną godziną wsiadłam na skuter i ruszyłam . Po kilku minutach stałam na czerwonym . Pomarańczowe i zielone , jedziemy . W tym momencie czas jakby zwolnił . Ruszyłam ze skrzyżowania , ale nie jechałam szybko . Rozejrzałam się i zobaczyłam czarne BMW pędzące w moją strone . Dodałam gazu i gwałtownie zmieniłam kierunek ruchu , jednak było już za późno . Samochód uderzył w mój skuter z lewej strony . Wyleciałam w powietrze i wylądowałam kilka metrów dalej . Pamiętam , że ktoś do mnie mówił , ale nie mogłam go zrozumieć . Bolała mnie głowa , a obraz przed oczyma stawał się rozmazany .
- Zadzwońcie do cioci Amandy i do Livii . Ona na mnie cze . . . - ogarnęła mnie ciemność .
* z perspektywy Livii *
Byłam niespokojna . Klaudia powinna być u mnie już ponad godzinę temu . Niall się niecierpliwił , a ja mniałam złe przeczucia . W pewnej chwili zadzwonił mój telefon . Chwyciłam go i odebrałam :
- Gdzie jesteś . ? ! Wiesz jak się o Ciebie martwimy . ! ? - zaczęłam krzyczeć do słuchawki . To nie było do mnie podobne , jednak przedłużająca się nieobecność Klaudii i moje czarne myśli doprowadziły mnie do szaleństwa .
- Czy pani jest Livia . ? - usłyszałam obcy męski głos .
- Kim pan jest i skąd ma pan telefon mojej przyjaciółki . ? - wrzasnęłam spanikowana .
* z perspektywy Nialla *
Livia była roztrzęsiona i przerażona . Rozmawiała z kimś przez telefon . Ja sam nie wiedziałem co wtedy czułem . Miałem nadzieje , że to Klaudia .
-O mój Boże . . . Co się stało . ? - dziewczyna była na skraju załamania nerwowego . - Dobrze . Rozumiem . Zaraz tam będziemy .
Rozłączyła się , odłożyła telefon na stolik i ciężko opadła na kanapę obok mnie . Bałem sie zapytać o co chodzi . Blondynka spojrzała na mnie ze łzami w oczach .
- Livia . ? Co się stało . ?
- Boże . . Niall jak ja mam Ci to powiedzieć . ? - blondynka załkała .
- Co jest . ? - w moim sercu zaczął rodzić się strach , tak potworny , że z trudem mówiłem .
- Chodzi o Klaudie . Ona . . .
- Poczekaj . ! Najpierw się uspokój . - Zayn podał jej szklankę zimnej wody , jednak dziewczyna odepchnęła go . Głęboko odetchnęła i powiedziała :
- Klaudia miała wypadek . Jest w szpitalu św . Tomasza . Na . . . intensywnej terapii .
W tamtej chwili moje serce stanęło . Nie wiem co czułem . Jakby ktoś mnie wyłączył . Słyszałem głosy przerażonych przyjaciół , czyjąś rękę na moim ramieniu , ktoś wyszedł . Jak robot podeszłem do komody na której leżały kluczyki do samochodu dziadków Livii i rzuciłem je Louisowi .
- Wyprowadź samochód . Jedziemy do Klaudii .
Posłuchał bez słowa . Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy . Droga straszliwie się dłużyła . Miałem wrażenie , że nawet ślimak szybciej dotarłby na miejsce . I wreszcie dojechaliśmy . W szpitalu czekała na nas ciotka dziewczyny . Livia podbiegła do zapłakanej kobiety i przytuliła ją .
- Jak długo tu pani jest . ? - zapytałem .
- Czekałam na was tylko 5 minut . Cieszę się , że tu jesteście .
Byliśmy w poczekalni . Ja siedziałem na kanapie patrząc się tępo w posadzkę , MArta i Livia chodziły od okna do windy , Harry bawił się sznurówką , Lou tupał , a Liam i Zayn gdzieś zniknęli . Ciocia Amanda stała przy szklanych drzwiach prowadzących na OIOM . Po jakimś czasie , który wydawał mię
wiecznością wyszedł do nas lekarz . Zerwałem się z kanapy i podbiegłem do mężczyzny . Dopiero teraz sie włączyłem . Zacząłem wszystko odbierać . Tak jakby ktoś zdjął mi worek z głowy . Zdałem sobie sprawę z tego , że jestem tak przerażony , że ledwo oddycham .
- Nie będę ukrywać , że sytuacja nie jest ciekawa . Dziewczyna ma wstrząśnienie mózgu , wprowadziliśmy ją w stan śpiączki farmakologicznej . Jest parę otarć , ale żadnych złamań . Dobrze , że miała kask na głowie . Inaczej byłoby dużo gorzej .
- Jak to śpiączki farmakologicznej . ! ? - pani Amanda była roztrzęsiona . Objąłem ją ramieniem . Po prostu musiałem . Tymczasem lekarz tłumaczył :
- Było to konieczne ze względu na stan poszkodowanej . Dzięki temu organizm może lepiej odpocząć . Jeszcze dziś zostaną wykonane badania głowy .
- Po co . ? - moje pytanie było zbyt łatwe , sam znałem na nie odpowiedź , ale musiałem zapytać . W mojej głowie była tylko jedna myśl . Chciałem , żeby Klaudia była cała i zdrowa .
- Musimy upewnić się , że w mózgu nie powstał krwiak . To mogłoby zagrozić życiu pacjentki .
- Rozumiem , Czy moglibyśmy do niej wejść . ? - głos Livii wyrażał całkowitą bezsilność . Kiedy na nią spojrzałem na jej twarzy malował się bezbrzeżny smutek . Powiodłem wzrokiem po innych . To samo . Westchnąłem .
- To moja wina . Mogłem po nią iść . Nic by się nie stało .
- Spójrz mi w oczy . - zaczęła - To co się stało nie jest twoją winą . Gdybyś tam był też byś ucierpiał . Pomyśl co by przeżywała Klaudia , gdyby coś ci się stało . Wszystko będzie w porządku . Zobaczysz . - dziewczyna spróbowała się uśmiechnąć . Później siedzieliśmy w ciszy . Znowu się wyłączyłem . Ocknąłem się dopiero wtedy dgy ciocia Amanda oznajmiła , że nie może tu już nic zrobić więc wraca do domu .
- Idę do niej . - oznajmiłem .
Livia prawie bezszelestnie podążyła za mną . Wszedłem do pokoju . Byłem przerażony , kiedy zobaczyłem te wszystkie rurki i przyrządy do których była podłączona moja ukochana . Opadłem na krzesło i chwyciłem jej dłoń . Siedziałem tak patrząc na nią . Na te bandaże zakrywające rozcięte czoło . Nie wiem ile czasu minęło . Livia wstała z krzesła i powiedziała cicho :
- Powinniśmy już iść . Nic nie możemy zrobić .
- Chcę tu zostać . Nie mogę zostawić jej samej . - nie mogłem powstrzymać łez . Zresztą nawet nie było sensu .
- Porozmawiam z pielęgniarką . - uścisnęła moje ramie i odeszła .
* perspektywy Louisa *
Czekaliśmy kilkadziesiąt minut . W końcu Livia wyszła z sali .
- Gdzie Niall . ? - zapytałem .
- Zostaje . Nie chciał jej zostawić . Rozmawiałam z lekarzem i pielęgniarkami , nie mają nic przeciwko . Jutro trzeba przywieźć mu jakieś ubrania i może coś do jedzenia .
Wyszliśmy ze szpitala , wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do domu kuzynki Horana . Zdecydowaliśmy , że zostajemy u niej . Zrobiliśmy kanapki , ale nikt nie miał ochoty ich jeść . Gospodyni przyniosła nam koce i materace . Wszyscy mieliśmy spać w salonie , jednak przez całą noc rozmawialiśmy o wydarzeniach , które miały miejsce przed wypadkiem . Nim się zorientowaliśmy wzeszło słońce . . .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz